Dzień Dziecka Utraconego

DSC01636

 

Tysiące ludzi wypuszcza dziś w niebo baloniki opisane imionami dzieci. Dzieci, które nie miały szansy się urodzić lub urodzone – przeżyć. Dzieci, których odejście (nieważne, w jakim momencie ich życia) odcisnęło piętno na życiu wielu osieroconych rodziców.

W miastach na całym świecie spotykają się 15 października grupy ludzi, aby zamanifestować pamięć o swoich utraconych nadziejach. Jednoczą się w swoim bólu, we wspomnieniach, w niespełnionych marzeniach. Pragną przekazać światu i sobie wzajemnie, że nie zamierzają udawać, iż nic się nie stało. Świadomość publiczna potrzebuje jasnych sygnałów. Potrzebuje zmiany w sposobie postrzegania tych bolesnych, nierzadko traumatycznych doświadczeń setek tysięcy ludzi. Potrzebuje otwartego komunikatu informującego o tym, że strata dziecka we wczesnej fazie ciąży boli tak samo, jak strata dziecka starszego.

Jeszcze poronienie czy już poród?

W naszym kraju każdego roku aż czterdzieści tysięcy kobiet traci dziecko w wyniku poronienia. Kolejne kilka tysięcy przechodzi przez traumę martwych narodzin. Podział ten obowiązuje jedynie w terminologii medycznej i niezbędny jest dla potrzeb statystyki. Przedwczesne zakończenie ciąży trwającej 22 tygodnie to jeszcze poronienie, zaś po 22 tygodniu mówi się o porodzie. Dla osieroconej matki, osieroconego ojca nie jest ważna statystyka, nie jest ważna terminologia. Osieroceni rodzice czują ból, którego nie umniejszy żadne racjonalizowanie ani tym bardziej wpasowanie ich przeżyć w ramy chłodnych medycznych pojęć.

Nie należy zapominać o tym, że każdy rodzic ma prawo do zarejestrowania swojego martwo urodzonego dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego oraz do pochówku bez względu na czas, w jakim dziecko rozstało się z życiem, na jego wagę czy też rozmiar. Nierzadko utrudnieniem okazuje się być wymóg podania płci dziecka, gdyż bez tej informacji niemożliwe jest sporządzenie aktu urodzenia. W przypadku śmierci dziecka we wczesnej fazie ciąży możliwe jest jednak wykonanie badań genetycznych martwego płodu oznaczających jego płeć. Jednocześnie należy pamiętać, że nikt w Polsce nie ma podstaw prawnych, aby w tej ciężkiej dla kobiety sytuacji zmuszać ją do zorganizowania pochówku przedwcześnie urodzonego dziecka.

Pożegnanie i żałoba

Niewątpliwie najtrudniej jest uwierzyć rodzicom w śmierć własnego dziecka. Kobieta, która choć na chwilę miała świadomość drugiego serca bijącego w jej ciele już nigdy nie będzie tą sama kobietą – już zawsze będzie bowiem matką. Będzie matką bez względu na to, czy jej dzieciątko doczekało się nadania mu imienia, czy doczekało naprzemiennej z mamą aktywności (w pewnym momencie trwania ciąży dzieciątko zasypia kołysane ruchami mamy, zaś najbardziej ruchliwe jest wówczas, gdy ona odpoczywa), czy doczekało się własnego pokoju pomalowanego przez ojca w barwy pasujące do jego płci. Będzie matką niezależnie od tego, czy pracownicy opieki medycznej, rodzina i znajomi fakt urodzenia martwego dziecka potraktują jako kolejne bagatelne niepowodzenie. Będzie matką na zawsze noszącą w sercu głęboki żal, ogromną miłość i potężne pragnienie przytulenia swojej drobinki. Będzie matką…

Cierpienie osieroconych rodziców zdaje się nie mieć dna ani końca. Rodzice przeżywający odejście własnego dziecka zdają się nie widzieć nadziei na poprawę własnego losu, na pogodzenie się z tragedią, na zaakceptowanie jej. Nie dziwi tak radykalne przeżywanie tej jednej z najtragiczniejszych strat. Z psychologicznego punktu widzenia jednak przeżywanie żałoby ma swój określony rytm i tak samo, jak ma swój początek, ma także swój koniec, który wcale nie oznacza zapomnienia o własnym dzieciątku. Żałoba jest procesem, którego przejście jest konieczne do tego, aby móc zaakceptować stratę i nauczyć się z nią żyć w taki sposób, by ta nie wywierała destrukcyjnego wpływu na dalsze życie osieroconego człowieka. Nie sposób określić sztywnych ram czasowych dla tego procesu, zwłaszcza zaś w przypadku, gdy rodzic traci własne dziecko. Zarówno sposób jego przeżywania, sposób wchodzenia w kolejne fazy żałoby (a czasem powracania do poprzednich), długość trwania tego przykrego, a jednocześnie nieodzownego procesu – wszystko to zależy od wielu różnych czynników. Jedno jest pewne. Pozwolenie sobie na przeżycie żałoby, niewycofywanie emocji, pochylenie się nad swoim początkowym zaprzeczeniem, a później bólem, głębokim żalem, niejednokrotnie gniewem czy nawet poczuciem winy – dopuszczenie do siebie wszystkich tych trudnych uczuć, nieuciekanie przed nimi – pozwala pójść dalej nie krzywdząc siebie oraz swoich bliskich.

Wypowiedz się!

[fbcomments]