Odpowiednie porcjowanie troski
Gdy rodzi się dziecko, pragniemy być dla niego całym światem i całego świata go nauczyć. Naturalna chęć, która z nas wypływa, to właśnie troska. My, rodzice „troskliwi”, często zadajemy sobie pytanie: „Jak się troszczyć, by nie przesadzić w jedną bądź drugą stronę, czyich rad słuchać?”. Troska o prawidłowy rozwój naszych pociech to nieodzowny cel nie tylko ogólnie pojętego procesu wychowania, ale także każdego pojedynczego dnia.

Jak wygląda nasz dzień porcjowania troski? Których wymiarów przede wszystkim dotyczy?
- JEDZENIE. „Zmuszać czy zagłodzić?” 🙂 Troska często w tych przypadkach przeradza się w chęć kontroli. Groźby, prośby, odwracanie uwagi zabawianiem – pełen wachlarz metod, które z powodzeniem mogą obudzić w dziecku nie chęć zjedzenia posiłku, a raczej poczucie winy. Troska ta czasem powoduje, iż zapominamy, że dla człowieka – także tego Maleńkiego – jedzenie to podstawowa potrzeba (pomimo buntu) – nie kara.
- DZIECKO CZYSTE I ZADBANE. Nasze dzieci dorastają w zupełnie innych warunkach niż my kiedyś. Wzrasta liczba alergików wśród nawet dzieci przedszkolnych i młodszych, co popycha nas, rodziców, do przesadnej troski o sterylność życia. Wszelkiego rodzaju szczepionki, zawsze czyste rączki i wszędobylskie „nie dotykaj, to jest brudne”. Zamiast tego może po prostu zdrowe odżywianie, spacery na świeżym powietrzu, wycieczki do lasu i… zabawa w błocie? 🙂 Choć niektórym z nas na pewno trudno w to uwierzyć, to też może być wyrazem troski.
- PROŚBY DZIECKA. Choć możecie się nie zgodzić, troska w tym przypadku to nie niezmordowane staranie się, by dziecku niczego nie brakowało. Mam tu na myśli wyprzedzanie próśb dziecka w takiej choćby postaci: „Chcesz piciu? Podać?”. Lub przy okazji zakupów: „Kupić ci tę zabawkę?”. Tak – natura wewnętrznego szczęścia jest zależna od tego, jaką opieką byliśmy otoczeni właśnie w dzieciństwie. Ale czasami poczekajmy, pochylmy się i wysłuchajmy, jakie są naprawdę potrzeby naszego dziecka. Może dowiemy się czegoś zupełnie innego.
- USYPIANIE. Chcemy być troskliwymi rodzicami, choć często słuchamy groźnych przekonań typu: „dzieci ululane do snu wykorzystują troskę rodziców. Co więcej, stają się przecież rozpieszczone”. Porady życzliwych mówiące na przykład o tym, że „dziecko przecież przestanie kiedyś płakać.” Pamiętajmy, że dziecko nie wykorzystuje, tylko poszukuje bliskości. Tym bardziej to najmniejsze. Usypianie Malucha zaś to najlepszy czas na bliskość, wyciszenie, zapewnienie mu poczucia bezpieczeństwa. Pamiętajmy, że podczas tych wspaniałych chwil pracujemy na to, by nasze dziecko mogło w przyszłości przypomnieć sobie, jak mama i tatuś opowiadali bajki, śpiewali kołysanki czy masowali stópki przed zaśnięciem.
Gdy przestaniemy oceniać dzieci przez pryzmat standardów dorosłych, będzie nam zdecydowanie łatwiej je wychować i być troskliwymi. Damy dziecku jego własny klucz do szczęścia, a sami przestaniemy obwiniać się, że nie zrobiliśmy wszystkiego, by zapobiec plamom na kurtce czy burczeniu w brzuszku.