Rozmowy, wieczorne rozmowy…
Spotykamy w psychologii i socjologii wiele różnorodnych definicji małej grupy. Najogólniej można powiedzieć, że jest ona pewną grupą ludzi, którzy są związani ze sobą wzajemnymi relacjami oraz wspólnymi celami. Jedną z cech małej grupy, o której chcę dziś trochę szerzej napisać, jest odbywająca się pomiędzy jej członkami rozmowa.
Małą grupą społeczną, która nasuwa mi się na myśl jako pierwsza, jest rodzina i to jej chcę się przyjrzeć bliżej. W rodzinie toczą się różne rozmowy, ale obserwujemy też ich brak. Warto dodać, że nie każde posługiwanie się słowem jest rozmową. Rozmowa bowiem wymaga wzajemnego kontaktu i słuchania, dlatego wojskowe polecenie czy informacja telewizyjna nie będzie zaliczana do rozmowy. Rodzina jest świetnym przykładem małej grupy społecznej. Chcę zaznaczyć, iż ludzie siedzący razem w tramwaju nie będą stanowić takiej grupy. Mogliby ją stanowić wtedy, gdyby zaczęli ze sobą wzajemnie rozmawiać na jakiś temat. Wtedy każdy człowiek, który rozmawia, zaczyna sytuacji nabierać szczególnego znaczenia, a po jego wyjściu z tramwaju odczuwamy jego nieobecność.
Rozmowa jest świetnym prowokatorem do poznawania ludzi, a w rodzinie sprzyja prawidłowemu komunikowaniu się. Mało tego, pozwala ona utrzymać spójność rodziny, poczucie bezpieczeństwa jej członków oraz bliskość. Wielu pewnie zapyta: „Ale o czym rozmawiać?”. Z moich obserwacji wynika, że to nie muszą być tylko poważne tematy albo tym bardziej takie, które sprowadzają się tylko do kwestii finansowych. Rozmawiać można i warto o wszystkim, nawet o sprawach pozornie błahych i nieistotnych – o tym, co w szkole, o samopoczuciu, hobby, wspólnych zainteresowaniach, planach, marzeniach, o codzienności… I wielu, wielu innych rzeczach. Kocham rozmawiać i muszę Wam powiedzieć, że widzę, jak wielkie to przynosi owoce. Oczywiście nie każdy jest tak samo otwarty i chętny do tego, aby dzielić się swoimi wewnętrznymi przeżyciami, ale powinniśmy choć próbować przełamywać swoje bariery. Dziś wiem, że warto. Kiedyś też byłam cichą, szarą myszką (może nie ciągle, ale czasami), która bała się odezwać i wyrazić swoje zdanie. To nie były rozmowy, a kłótnie w myślach – mam inne zdanie, ale nie odezwę się, bo wszyscy mnie wyśmieją. Rozmowy sprzyjają lepszej komunikacji. W rodzinie świetnym miejscem spotkania i rozmów są wspólne posiłki przy stole. Wiem, że nie zawsze i u wszystkich tak się da, ale jeżeli jest taka okazja, to uwierzcie mi, że warto.
Wiele razy słyszałam, jak ludzie mówią, że nie mają czasu na rozmowy. Zastanawiające jest dla mnie jednak to, że te same osoby znają za to wszystkie seriale, które aktualnie są emitowane w TV. Czy nie warto by wyłączyć świata wirtualnego i po prostu porozmawiać? Myślę, że na codzienne zwykłe rozmowy wśród bliskich we własnym domu nie trzeba się umawiać. Wielokrotnie wystarczy wspólna kawa, posiłek czy praca w ogródku. Zdaje sobie sprawę, że niekiedy rozmowy (czasem nawet te poruszające błahe tematy), nie są proste. Nawet wśród rodziny. Sama nie lubię, gdy na przykład podczas rodzinnych imprez pytana jestem o chłopaka, pracę itp. Wiem jednak, że przecież nie muszę opowiadać jota w jotę, jak jest u mnie. Czasem wystarczy obrócić zaczepne pytanie w żart albo zaskoczyć odpowiedzią – to też rozmowa.
W dzieciństwie, jako że mieszkałam z dziadkami, uwielbiałam przychodzić wieczorem na nasze tzw. „wieczorne rozmowy”. To był codzienny punkt kończący dzień, niemalże rytuał. Wskakiwałam w piżamie do łóżka dziadków i rozmawialiśmy na różne tematy. Wielokrotnie zdarzało mi się zasnąć, bo rozmowy ciągnęły się długo. Później, gdy mój brat podrósł, chodziliśmy do dziadków we dwójkę. To były czasem wyścigi – kto pierwszy, ten lepszy. Dzieci uwielbiają takie „wieczorne rozmowy” czy czytanie bajek. Czasem mi tego brakuje i gdy wracam do domu, mówię do mamy: „Chodź, porozmawiajmy”.
Dzisiejszy świat nie sprzyja rozmawianiu, które często zastępowane są różnymi komunikatorami. Rodzi się we mnie pytanie: „Czy sens życia polega na siedzeniu w tym samym pokoju i pisaniu z innymi na Gadu-Gadu?”. Odpowiedź pojawia się w mig. Oczywiście, że nie.
Aktorka Agnieszka Grochowska powiedziała kiedyś takie zdanie, które zapadło mi
w pamięć: „Rozmowa z drugim człowiekiem w jakimś sensie ułatwia bycie sobą, ponieważ w tej konfrontacji dużo dowiadujemy się o sobie. Więc choćby dlatego warto rozmawiać”. Trafia do mnie ta refleksja i myślę, że wiele w niej prawdy.
Może teraz warto po prostu z kimś porozmawiać? Z mężem, z dziećmi, przyjacielem…
Podobne artykuły
Wypowiedz się!
[fbcomments]